Łaziska Górne 10.10.2004r.

 

 

XXVIII Niedziela Zwykła Rok C

2 Krl 5, 14-17

Ps 98 (97)

2 Tm 2, 8-13

Łk 17, 11-19

 

Naaman był dowódcą wojsk Aramejskich. U swojego króla miał on wielkie znaczenie i doznawał względów, gdyż wielokrotnie odnosił znaczne zwycięstwa. Jednak wielka odwaga i męstwo w walce nie uchroniły tego dzielnego człowiek od nieszczęścia.. On, dobry wojownik, pewnego dnia zachorował na trąd. Szukał ratunku u wielu medyków, jednak bezskutecznie. Od młodej dziewczyny pochodzącej z kraju Izraela dowiedział się, że może szukać pomocy u proroka Elizeusza, męża Bożego. Przybywając do proroka oczekiwał, że będzie musiał wypełnić jakieś wyjątkowe zadanie, wymagające siły i hartu ducha, albo że prorok uczyni jakieś magiczne gesty nad nim i wypowie jakiej tajne formuły. Tymczasem Elizeusz nakazał mu przez służącego, aby obmył się siedem razy w Jordanie, a ciało jego stanie się czyste, wolne od choroby. Rozgniewał się na to Naaman odwrócił się na pięcie i odszedł zły. Dopiero wtedy, gdy jego sługa przemówili mu do rozsądku ustąpił i wykonał polecenie proroka. Poddał się Bożemu Słowu wypowiedzianemu przez usta proroka i - jak o tym usłyszeliśmy przed chwilą w pierwszym czytaniu - Naaman zanurzył się w wodach Jordanu, a jego ciało na powrót stało się jak ciało małego dziecka i został oczyszczony.

Zaufać Bogu. Nie własnej logice, nie spełnieniu moich oczekiwań, nie mojej wizji wydarzeń, ale Bogu – to droga do wewnętrznego oczyszczenia i uzdrowienia. Uzdrawiająca moc sakramentu pokuty i pojednania. Uzdrawiająca moc miłosiernego Boga, który czeka na mnie, aby mnie oczyścić. To nie ja zasługuję, kupuję sobie przebaczenie grzechów przez dobre uczynki, ale to On działa!

Drzazgi. Drobne kawałeczki drewna wbijające się w skórę albo pod paznokieć. Są one bolesne i dokuczliwe. Sprawiają problemy przy wyciąganiu ich. Pozostawione w ciele zaczynają gnić i wywołują stany zapalne. O wiele łatwiej ustrzec się przed belką. Rzuca się ona w oczy. Drobne grzeszki. Ranią nasze serca tak samo, jak te małe drzazgi ranią dusze. Jakieś małe kłamstewko, krzywe spojrzenie, lekko uniesiony głos, małe ukłucie zazdrości. Niby nic takiego, a jednak w serce ludzkie wprowadzają jad. Trudno je leczyć, gdyż zazwyczaj je bagatelizujemy: „Ja nie mam takich wielkich grzechów” – raz po raz pada w konfesjonale. Zaczyna się powolny proces zatruwania serca, duszy sumienia. Lekceważenie grzechu...

W czasach, gdy Jezus chodził po tej ziemi, chorych na trąd nie leczono, ale dawano im dzwonki, aby ostrzegali przed sobą innych, aby zdrowi ludzi schodzili im z drogi. Dziesięciu takich trędowatych stanęło na drodze Jezusa. Dziewięciu sprawiedliwych, Izraelitów, oraz jeden poganin, który rzekomo nie ma Boga w sercu. Do każdego z nich Jezus przyszedł osobiście. Dotknął serca każdego z nich, tak samo, nikogo nie wyróżniając. Jednak tylko jeden okazał się być wyczulonym na Bożą interwencję. Dziewięciu Izraelitów, uznało uzdrowienia za coś oczywistego – tak powinno być! – a tylko jeden odkrył moc Boga jako dar, który wpłynął na jego życie. Bóg go dotknął i on to zauważył i jest wdzięczny.

Rozpoczynamy w Kościele Rok Eucharystii. Bóg przychodzi do mnie w Eucharystii, przygotowując mnie do niej przez oczyszczenie w sakramencie pokuty i pojednania. Przychodzi w osobie kapłana, we wspólnocie modlącego się ludu, w swoim Słowie i pod postaciami Chleba i Wina. Przychodzi, ponieważ sam tego pragnie. Przychodzi jako dar. Przychodzi do swojej własności, ale czy swoi Go przyjmą? Czy będą wdzięczni? Boża miłość może działać w nas jedynie wtedy, gdy dajemy Bogu szansę, gdy potrafimy być Mu wdzięczni. Jeśli podobnie jak Samarytanin z Ewangelii uznamy, że nasze życie jest w ręku Boga, że Jego jest moc i potęga. Na wieki wieków. Amen.